Forum wędkarskie- wędkarstwo Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Użytkownicy Mapa użytkowników Filmy Wędkarskie Dzienniki wędkarskie Targowisko Wyszukiwarka Album zdjęć  Kontakt 

Wędkarska samokrytyka

Janek 
amatorski połów ryb


Pomógł: 9 razy
Wiek: 41
Posty: 208
Otrzymał 1 piw(a)
Skąd: Elbląg


Wysłany: Czw Paź 20, 2011 20:14   Wędkarska samokrytyka

Temat do uderzenia się w pierś i przyznania się na łamach forum jakie błędy popełniamy w sztuce wędkarskiej, złych nawykach i przyzwyczajeniach mniej lub bardziej brzemiennych w skutkach. :)

Moim podstawowym błędem, popełnianym notorycznie jest lekceważenie potencjalnej zdobyczy w dwójnasób. Pierwsze primo to optymistyczne kończenie holu w postaci wyciągania ryby na żyłce ponad wodę, wynikające z przeświadczenia, że "nie jest wcale taka duża", kończące się w wielu przypadkach spadkiem. Straciłem w ten sposób sporo ryb, głównie leszczy i widocznie za mało, by wyciągnąć wnioski.

Drugie primo to podbierak, który leży złożony w pokrowcu, do czasu aż nie będzie konieczne jego użycie. Pół biedy jeśli nie łowimy sami i ktoś nam go rozłoży. Jak wiemy w pośpiechu rozkładanie podbieraka trwa dwa razy dłużej. Samemu jednak jest problem i bywa, że podbierak rozkładam dopiero po stracie ładnej ryby i jak na złość nie mam z niego pożytku podczas dalszego łowienia.

Prócz tego zdarza mi się gubić ryby przez zbytnie zluzowanie zestawu. Nie jestem fanem siłowego holu, lubię się "pobawić", czasem tracę napięcie na linii wędka-ryba i po kolejnej, wydawałoby się kontrolowanej ucieczce okazuje się, że ryby nie ma. W ten sposób straciłem kilka dużych okoni i trochę białej ryby.

To chyba moje podstawowe mankamenty. Bardzo długo zamykałem kabłąk korbką, ale w trosce o sprzęt przestałem i bardzo szybko przyzwyczaiłem się zamykać ręcznie. Jeszcze wcześniej, przez co podejrzewam przechodziła większość z nas, było holowanie ryb kołowrotkiem, ale to zamierzchłe dzieje. Dziś nie mogę na to patrzeć w wykonaniu początkujących kolegów. ;)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
AdSense

Skąd: Mountain View
Pomógł: nie raz
kroku 
PROSTO.


Pomógł: 15 razy
Posty: 395
Otrzymał 16 piw(a)
Skąd: bieszczady


Wysłany: Czw Paź 20, 2011 20:25   

Mam trochę błędów i dziwnych nawyków których nie mogę się oduczyć ,często tak jak Ty bass podnoszę rybę na żyłce najczęściej mniejsze lipienie i małe pstrągi,nie mówię tu o stracie ryby ale męce małej ryby podnoszącej się za żyłkę do góry,ponieważ nie chce mi się schylić żeby go odpiąć.Drugim nawykiem jakim łowie na rzece ze sztuczną muszką wygląda następująco....widząc dobrą miejscówkę staram się jak najszybciej do niej dojść ,nie patrząc na śliskie kamienie i inne nie dogodności związane z upadkiem ,już kilka miałem takich przypadków że zaliczyłem ostrą glębę,po prostu jestem za bardzo roztrzepany i szybki.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
viragolo 


Pomógł: 5 razy
Wiek: 44
Posty: 192
Skąd: Lewin Brzeski


Wysłany: Pią Paź 21, 2011 08:42   

"Prócz tego zdarza mi się gubić ryby przez zbytnie zluzowanie zestawu." - to mnie troszkę dziwi. Zacinam, czuję orór więc naciągam "do góry" tak by kij mi się wygiął tak jak chcę by się wygiął ( każdy inaczej przecież ) i patrzę głównie na wygięcie kija. Jak zaczyna się prostować odrazu podnoszę go do góry lub dokręcam hampel kołowrotka. Przy większej rybie gdy trzeba pompować również nigdy nie dopuszczam do wyprostowania kija, a co za tym idzie zluzowania żyłki, kij cały czas wygięty więc cały czas napina żyłkę.

Moje błędy:

- lenistwo podczas gruntowania. Oh, nie cierpię tego. Zaczynam gruntować i nie moge nic znaleźć, zwykły spad, zero górek czy dołków, zamulona sprawa.... więc wybieram punkt najlepszy do utrzymania spławika i próbuję tam zanęcić ryby. Chcę już skończyć przygotowania i złowić pierwszą rybkę :) Często kończy się to fiaskiem i pluję sobie w brodę w drodze powrotnej. Z pewnością gdybym jeszcze jakieś 20 minut poszukał w oklicy coś bym znalazł, ale komu się chce przestawiać fotel i szpargały nawet kawałeczek obok....

- straszę ryby podczas rozkładania. Nie łowię daleko od brzegu i niestety podczas rozkłądania straszę te największe sztuki. Mogę się porozkładać ciszej, kucając, ale to dokłada sporo roboty. Stawiam więc fotel stojąc, znoszę szpargały tupiąc, w nadziei, że zanecę sobie ryby spowrotem. Ok, działa, ale te najlepsze już nie wracają w okolicę człowieka. Zadyma przy gruntowaniu, później trzeba zejść po wodę, domoczyć nętę, w końcu zanęcić ( choć kule u mnie nie straszą bardzo ryb ). Najlepsze okazy odpływają w spokojniejsze miejsca zanim zacznę łowić. Wiem, że tak się dzieje, bo czasem gdy wyskoczę bez sprzetu z samym kijkiem i cichutko dojdę nad wodę łowię najlepsze okazy, bez zanęcania.
_________________
Człowiek nie przestaje się bawić bo się starzeje, tylko starzeje się bo przestaje się bawić.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Janek 
amatorski połów ryb


Pomógł: 9 razy
Wiek: 41
Posty: 208
Otrzymał 1 piw(a)
Skąd: Elbląg


Wysłany: Pią Paź 21, 2011 12:42   

viragolo, sam tego nie rozumiem, ale ciągle zdarza mi się w ten sposób zagapić. Rzecz jasna nie ma tu mowy o umyślnym prosotowaniu, raczej stracie wyczucia napięcia. :)

Podczas spinningowania, zwłaszcza przy braku brań bywa, że zaczynam w pewnym momencie robić to "na odwal", wypadam z tempa prowadzenia przynęty, łowię automatycznie, a właściwie to tylko macham, a głową jestem gdzie indziej. Nawet jeśli wówczas branie nastąpi, z reguły jest nie zacięte, za to przywraca koncentrację, przynajmniej na jakiś czas.
_________________
;)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
su_mik 
spining to nalog :P


Ulubiona metoda: spinning
Okręg PZW: Tarnów
Pomógł: 59 razy
Wiek: 39
Posty: 1092
Otrzymał 84 piw(a)
Skąd: Aktualnie z Paryza


Wysłany: Pią Paź 21, 2011 21:47   

bass napisał/a:
Podczas spinningowania, zwłaszcza przy braku brań bywa, że zaczynam w pewnym momencie robić to "na odwal", wypadam z tempa prowadzenia przynęty, łowię automatycznie, a właściwie to tylko macham, a głową jestem gdzie indziej. Nawet jeśli wówczas branie nastąpi, z reguły jest nie zacięte, za to przywraca koncentrację, przynajmniej na jakiś czas.


Heh mam to samo a najlepsz jest to ze czasami robie to specjalnie bo przewaznie wtedy mam branie. Tylko jak na zlosc nic wtedy nie bierze :/
_________________
su_mik
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
AdSense

Skąd: Mountain View
Pomógł: nie raz
Jacek88 


Wiek: 35
Posty: 40
Skąd: Myślibórz


Wysłany: Śro Paź 26, 2011 16:24   

Często zniechęcony brakiem brań zmieniałem miejsca praktycznie co kilkanaście minut zamiast posiedzieć dłużej w jednym miejscu, i nie mówię tu o spinningowaniu gdzie zmiana miejsca jest wpisana w tą metodę ale o łowieniu na grunt lub spławik. Śmiesznie to wyglądało gdy 5 minut rozkładałem sprzęt i po 15 minutach szedłem dalej ehh. Na szczęście było to dawno temu, teraz jestem bardziej cierpliwy.

Pozostał mi jeszcze jeden nawyk, gdy widzę jakieś fajne miejsce do ulokowania przynęty ale zdaję sobie jednocześnie sprawę że zarzucenie będzie wiązało się z utratą przynęty bądź zaczepieniem o zawady to mimo to nie jestem w stanie przemóc się by tam nie rzucać. Dodam jeszcze, że fakt iż straciłem już tam jakąś przynętę wcale nie jest dla mnie przekonujący :uoee:
Postaw piwo autorowi tego posta
 
maciej1986 

Pomógł: 1 raz
Wiek: 37
Posty: 23
Skąd: Poznań


Wysłany: Śro Paź 26, 2011 19:13   

Ja natomiast jak już trafię z miejscem, zanętą, to zawsze próbuje coś poprawić, czyli dodać coś do zanęty lub ją zmienić. Zazwyczaj kończy się to fiaskiem :uoee: Przy spinie mam tak jak koledzy poprzednicy, rzucanie na "odwal się" i przegapianie brania, lub rzucanie w miejsca które owocują stratą przynęty. Dodam też, że jak przyjdę nad wodę to potrafię gumki i obrotówki zmieniać co trzeci, czwarty rzut. Później coraz rzadziej by pod koniec z lenistwa machać tylko jedną przynętą. Tak samo z miejscówkami, na kolejnych wykonuję coraz mniej rzutów. Więcej grzechów nie pamiętam.... :P
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Black_Men 

Posty: 5
Skąd: Strzebiń


Wysłany: Śro Paź 26, 2011 19:20   

Zazwyczaj łowię na bombkę lub drgającą. Gdy po godzinie nic nie bierze zaczynam powoli świrować tzn przerzucam zestaw w inne miejsca a jak to nic nie daje to zmieniam miejsce zrzutu co 20 minut . . .
Postaw piwo autorowi tego posta
 
bigcountry 


Posty: 2
Skąd: Pomorze


Wysłany: Pon Paź 31, 2011 09:15   

Pamiętam, że jak byłem młodszy to na porannym łowieniu zdarzało mi się całkiem szybko zjeść przynętę w postaci ciasta z kaszy manny :]
Postaw piwo autorowi tego posta
 
suchy1965 


Ulubiona metoda: spławik i grunt
Okręg PZW: mazowiecki
Pomógł: 4 razy
Wiek: 58
Posty: 82
Otrzymał 65 piw(a)
Skąd: Warszawa


Wysłany: Czw Lis 03, 2011 15:17   

ja znowu nienawidzę szukać ryby na różnym gruncie. Mam swoją filozofię i ulubiony sposób wędkowania spławikowego i chociaż widzę, że inni mają ustawiony całkiem inny grunt z uporem maniaka trzymam się swojego. Zawsze się łudzę, że jak ryby są to na takim gruncie też będą brały i wiele razy okazało się że to jednak nieprawda, ale wiele razy to ja byłem górą ;P
_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
AdSense

Skąd: Mountain View
Pomógł: nie raz
Wyświetl posty z ostatnich:   

» Wędkarstwo, strona główna » Działy ogólne » Tematyka ogólna » Wędkarska samokrytyka

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Styl Forum - GrzegorzM ©

Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.

strzalkaMapa Forum