Forum wędkarskie- wędkarstwo Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Użytkownicy Mapa użytkowników Filmy Wędkarskie Dzienniki wędkarskie Targowisko Wyszukiwarka Album zdjęć  Kontakt 

Środowisko

beret 


Pomógł: 125 razy
Wiek: 43
Posty: 2036
Otrzymał 9 piw(a)
Skąd: Strzyżów (rz.Wisłok)


Wysłany: Sob Kwi 10, 2010 06:39   

Widzę,że u raby mówisz (piszesz) i masz :) luzik .
_________________
Trzeba oszukać czas żeby naprawdę żyć.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
AdSense

Skąd: Mountain View
Pomógł: nie raz
raba
[Usunięty]



Wysłany: Sob Kwi 10, 2010 09:19   

SZCZUPAK

Symbol nie ryba. Kto o nim nie marzy i kto nie chce go przechytrzyć. Ale to mit. Tak naprawdę to ryba najłatwiej do złowienia. Zwykły pospolity wodny przestępcą. Zaznaczam to moje zdanie. A skąd tak twardo postawiony wniosek ? No wystarczy popatrzeć na innych , każdy ma go w siatce. Czy nie ? Powiem tak. Prawdziwy EGON,. Oczywiście z filmu Duńskiego. :lol: Wiem już się nie jeden śmieje ale kto go zna to wie że to jego najkrótsza charakterystyka. Jednak żeby nie było za miło to opowiem o nim pena prawdę, ale to będzie dotyczyło rzeki. . Otóż na pewnej pięknej rzece jest go bardzo dużo, Liswarta, było dużo bo jak jest dziś wiemy, lubiłem tam jeździec, W okolicach młyna Pana Patorskiego było masa okazów, takie sztuki po 120cm 110 cm to żadna rzadkość, jednak na wiosnę kiedy wchodził w rowy melioracyjne by powiększyć swoją radzie, czyli na tarło miejscowi uzbrojeni w trójzęby typu Indian Amazonii trzaskali je niemiłosiernie, worami wynosili, to było tragedia. Nie było jeszcze telefonii komórkowej a na Milicje daleko. Człowiek widział i płakał. :bezradny: .Jest dosyć rozrodczy bo już w czwartym roku swojego życia samica jest zdolna do rozrodu. Co do ich wielkości to jak to jest w przyrodzie samice na ogół są zawsze większe od samców, Ostatnio na Pogorii 2 złowiono 156 cm tego modelu. Jak zauważyliście trochę dziwnie pisze, ale muszę bo już te instrukcje mnie nużą i nie ma w nich kolorytu. A mój rekord to 127 cm 14,70 kg zaznaczam na zbiorniku zaporowym. Ale zacznę od młodych. Ich przedszkole to litoral, przybrzeżna roślinność tam czują się pewnie bo są schowane i maja dużo pożywienia. Larwy, muszki i inne robactwo pozwala im dorosnąć aż do około 12 cm i wtedy już zaczynają harce za małym narybkiem, a to ci dopiero młodzież jak i na naszych ulicach. No ale taka jego uroda w wodzie a nasz pech na ulicy. Cechuje go również kanibalizm jak i okonia. N Terenia tych, no trzcin siedzą dosyć długo Jednak najwięcej zajdziemy do na tak zwanych, jak pisałem powyżej na łąkach podwodnych. Tam maja warunki do rozwoju wręcz doskonale. Czy wiadomo Wam cos o osce aloesu, przyznam że ja też nie wiedziałem na samym początku mojego wędkowania ze taka nazwie nosi ta roślina, po naszemu żabisciekowata. Pływają sobie takie kępy na powierzchni i powiem Wam i tym rejonie to prawdziwy szal Słyszałem tez opinie różnych specjalistów o tym ze na jeziorach linowych szczupaka nie ma , Nic bardziej mylnego. Osobiście bardzo często jeżdżę na takie ukryte jeziorka linowe i nie jest przyłowem metrowy szczupak, Przysięgam. Tak samo jak i jak zaczyna się polowanie szczupaka, ma swoje za uszami ale jego systemem jestem zachwycony. Ramo wychodzi z dna pod górkę, czyli co godzinę mamy go wyżej, jeżeli rano kiedy wstanie słoneczko łowimy go przy dnie to za dwie godziny już na spadzie a w południe pod samym sitowiem i tak gdzieś od trzeciej po południu już znowu schodzi w dół. Zna dokładnie rozkłady jazdy ryb i wie doskonale gdzie się ustawić. Ale i maja swoje kryjówki. Tak, jednak to te leniuchy wielkie. A wie na zbiorniku to łąki, wyspy i ich zbocza, spady od brzegowe, płycizny przy brzegowe, pod sitowiem, a raczej przy sitowiu i wszelkiego rodzaju kępy trzcin czy innego zielska jak to bywało na Narie. Jeżeli chodzi o sztuczne to pobije wszystko, co mu pod nosem przeleci. Trzeba jednak robić wachlarz bo jak wiem to czasami dopiero za trzeci czy piątym razem skoczy. Nie należy lekceważyć też tych z dna. To naprawdę mocne draby. Wyholować takiego pana z np. 15m to potrzeba dobrego sprzętu i doświadczenia. Mocne i nie głodne. One już prawie na wadze nie przybierają więc jego śniadanie to co parę dni i trzeba się urodzić w czepku by go dorwać, jednak się zdarza co raz komuś wyjąc dużą sztukę. Po prostu trafił prosto na stół, dlatego proponuje by uzbroi się w cierpliwość bo one, znaczy te , jak ich nazywają na Mazurach, kaczodzioby, też wychodzą jesienią na płytsze wody. Na jesieni mamy je na 8- miu metrach. Więc do roboty bo wiesz że tam jest ale czeka na co ? No żeby pobić to co mu przeszkadza. Takich życzę po 80 cm, to już spory dowód na to ze jesteśmy dobrzy. :prosi:

[ Dodano: Nie Kwi 11, 2010 11:26 ]
K A R P

Śmieć czy ryba. Tak pytam bo znam różne opinie na temat karpia. Karpiarz specjalista czy wędkarz. Też dobre pytanie co ? Pytam bo wiem, że na niego można się nastawić. Tak przynajmniej twierdza, no właśnie, Karpiarze. Zaszczyt czy tylko wydzielone kółko dobrej woli ? Pytam bo znam opinie. No to mi się teraz dostanie .Zaznaczam że to tylko pytania do opinii krążących w naszym środowisku. Przytoczę jedna faktyczna wypowiedź - Te k ………znowu zawalili mi łowisko. – Pytam a co się stało. - A bo te k……….. siedzieli tu cały październik i nic nie złowili, wyobraża sobie pan, zawalili łowisko jakimś szajsem i poszli w las a ja tu - i pokazuje palcem - takie łowisko że aż strach teraz już nic, - koniec cytatu.. No cóż zatem pytam prawda czy mit. Co jest że Ci uważają się za elitę wędkarstwa Ci czyli karciarze. Tylko pytam. Szkoda że nie można zapytać o to samego zainteresowanego, czyli karpia, no właśnie jak tam nasz karp, a właściwie jego trzy postacie. Pełno łuski, lustrzeń i królewski. Ano ma się bardzo dobrze. Czują, zarybiają, łowią smażą, jedzą, ale i wypuszczają. No tak bo kto by zjadł takie 15 kilowe sadło. Lekko cuchnące. Gdybym zapytał gdzie go łowić zapewne nie jeden uważałby że drwię, ale tak trochę swojego zdania mam. Powiem tak. Dla mnie najlepsze są małe zbiorniki o nie za dużym lustrze wody bo wiem, że tam mnie czeka karpiowa niespodzianka. To lubię. Też wypuszczam karpie. Na 100%. Takie zbiorniki maja klimat, swój klimat. Jest przybrzeżna roślinność, są grążele, sitowie, dołki, jest muł i on, pan karp. Tylko jest jedna różnica, nie bierze jak ten puszczany ale trzeba dotrzeć do niego, a raczej po niego swoimi sztuczkami, czyli doświadczeniem. Bo co to za przyjemność stać i lądować karpia za karpiem, mowie o tych wpuszczanych. To jest jakaś wielka pomyłka. To nie wędkarstwo. W takich mniejszych zbiornikach czuję się bardzo dobrze, ma to wszystko co jest mu potrzebne do życia. Ale wrócę do zbiorników zaporowych. Takie zbiorniki i ich nieznajomość wprawiają nas w zakłopotanie i mówimy sobie, a już mnie tu więcej nie zobaczą. – I dobrze. Nie będzie takich skarg jak opisałem na samym początku. Jednak moim zadaniem jest pomóc a nie odradzać. Tak mi się wymknęło. Proponuje albo dokładna obserwacje albo popytać miejscowych, jednak Ci drudzy nie są skorzy do takich zwierzeń o czym się przekonałem nie raz. Pozostaje zatem intuicja i spryt. Przede wszystkim sprawdzamy brzeg akwenu i pozostawione na nim resztki karmy czy czegoś co nam zdradzi, że tu siedział ktoś i czyhał na karpia. Ja sam unikam takich miejsc bo nie jednokrotnie takie łowisko jest zniszczone i zasypane kto wie czym. Zakwaszone. A zatem szukamy płytszej wody, i za pomocą lornety patrzymy czy czasami się gdzieś nie spławia, w strefie porośniętej, a jeżeli z łodzi to na takim porośniętym obszarze szukamy małych oczek też porośniętych ale nie wysoko. Karp podobnie jak lin lubi zbierać z łodyg ślimaczki jak i podskubywać liście tych roślin. Zajęty swoja karmu wychodzi często pod samą górę i pokazuje swój grzbiet. I tego radzę się trzymać, Czyli łodzi, mamy większą kontrolę i dobór stanowiska nie jest trudne. Jest grupa która mówi wprost, aby łowić z łodzi w tak rybnym miejscu trzeba to miejsce, oczko oczyścić z moczarki. No dobrze było by by tak było. Ja nigdy tego nie robie bo zniszczyć środowisko nie trudno a i ryba długo nie pokaże się w taki miejscu. Mam swoje praktyki. Stosowana metoda na spławik jest moim zdaniem najlepsza. Zawsze robie sobie zestaw punktowy na zrzut pionowy. Jak to wygląda. To proste, wręcz banalne ale zdaje egzamin bardzo dobrze. Daje spławik o ciężkiej gramaturze waglera i bardzo krótki przypon, no powiedzmy 20 cm. I tylko jedna oliwkę na przykład 7 gr. Rzucam na przygotowane łowisko luzuje żyłkę i przynęta ląduje pionowo w dół. Jednak taki zbiornik zaporowy tez ma swoje atrakcje. Chociażby to że trzeba czasu by go poznać. Nie ulega tez żadnej wątpliwości, że takie zbiorniki w swoich zasobach kryją okazy o jakich marzy nie jeden z nas. Nie pisze tak szczególnie o moich osobistych sukcesach bo nie mnie się przechwalać, jednak bardzo polecam taki model połowy na jednodniowa zasiadkę w łodzi. Często młodzi pytają gdzie na karpia w jeden dzień. Odpowiedź już znają. Same łowienie jak i czas ja określam na godziny późno popołudniowe. Do godzin wieczornych a nawet do północy. To wiem i tak to przekazuję. Praktyka. Jeżeli wyjadę łodzią o godz. 15,00 to zupełnie wystarcza. Potem to już różnie. Czasami spływam bardzo szybko a czasami trochę trzeba posiedzieć. Znam tez takich którzy siedzą od wschodu, tak, nie jest to nic dziwnego, jednak dotyczy to mniejszych zbiorników takich jak, glinianki, po żwirowiska, ca stawy hodowlane, zresztą już mam na tapecie cały obszerny artykuł dotyczący prawd karpia w całości od pochodzenia do hodowli. Również obejmie rzeki.
I na koniec o zanęcie. Tak specjalnie nie trzeba się wysilać nad zanęta, proszę mi Wierzyc, tam palety i inne sztuczki pozostawiam specom, karp jest tak mało wymagalny że podejdzie do wszystkiego, tylko byle nie za dużo. Przede wszystkim przywoływacz. Zapach który ściągnie go w pobliże nas. A to może być nawet świeża zmielona bułka. Jednak to opisałem w dosyć obszernie w zanętach. Nie obrażając klub specjalistów kończę i życzę 18 stki. ;)

[ Dodano: Pon Kwi 12, 2010 18:53 ]
L I N





Dla mnie najpiękniejsza ryba naszych wód. Dla mnie najbardziej tajemnicza. Dla mnie intrygantka. Mówią spokojnego żeru ale i bardzo ostrożnego. Jednak pomimo tych cech, a może z powodu tych cech które ja zauważam, to ją kocham. Kocham te harce z spławikiem. Aby doznać tych chwil specjalnie jeżdżę na piękne łowiska Zachodniopomorskie. Nie, nie zdradzę. Tam tez można go spotkać na tych małych jeziorkach, płytkich, zarośniętych i pełne mułu. Ale ja o zbiornikach zaporowych gdzie są tez miejsca podobne do tych j/w ale nie jest to jakiś wielki obszar Najlepsze są te w których na dnie jest piasek i porośnięty tatarką. Na zbiorniku gdzie jest go bardzo dużo i dużego, nie jeden z panów nawet nie pomyślał by, że tu może być lin. Plaża czysty piasek, nie głęboko nie daleko od brzegu, wrzucasz i masz. Sam byłem zdumiony kiedy 0 1 w nocy wrzuciłem pickera na płoć i jazia a wylądowałem pięknego lina. Ale to latka temu, dziś już to wiem bo i na innych zbiornikach zaporowych robiłem te same próby z podobnym efektem, dlatego mogę pisać o tym śmiało. Nie napisze tez dziś o spławiki jak się zachowuje podczas brania ale o szczytówce pickera. Spławik na jeziorka tu pozostaje ta broń, czyli DS. Ten fakt obala zupełnie mit o linie który lubi płytkie, zarośnięte małe jeziorka. Wystarcza mu czyste dno i podwodna łąka i już ma wspaniałe warunki do rozmnażania by cieszyć nasze oczy. A więc picker, koszyczki zanętowe, małe haczyki, zanęta i na zaporowy Popatrzyć zapytać a najlepiej samemu ocenić gdzie może być.
Na małych zbiornikach widzimy go poprzez poruszające się lilie i inne łodygi, na dużym, ja osobiście wypatruję prze lornetę bardzo małych kropelek powietrza jak i oczkowania. Nie widzimy grzbietu a oczko na wodzie jest. Cwaniak, co ? Ale piękny cwaniak. Co do zanęty to nie dużo, sypko, i słodko. Z pinką i pinka na haczyku czy pojedynczym ziarnem kukurydzy. Branie jest bardzo widoczne, ta delikatna szczytówka pięknie pokazuje cały jego kunszt pobierania przynęty. Bawi się i bawi go to. Ale raczej z ostrożności podchodzi do przynęty kilka a nawet kilkanaście razy i odpływa nawet na spora odległość i wraca. Kiedy pobije na pewniaka to wtedy widzisz jak szczytówka się pochyla ku jego czci w kierunku wody. Tniesz i odczuwasz tą wspaniałą grę pomiędzy Tobą a nim, linem. Popatrzysz pokochasz i puszczasz do swojego środowiska, a może złowisz, to prześlij pozdrowienia od Wiarusa. Puść. :okok:
O prawdziwych połowach lina, metodą spławi ;) k napiszę.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

» Wędkarstwo, strona główna » Działy ogólne » Tematyka ogólna » Środowisko

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Styl Forum - GrzegorzM ©

Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.

strzalkaMapa Forum