Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Moja przygoda z kijem zaczęła się jak miałem 5 lat, czyli 12 lat temu.U mnie w ogóle z załapanie bakcyla nie było problemu, bo u mnie właściwie cała rodzina łowi m.in tata,dziadek,3 wujków i dużo znajomych mojego taty.Właśnie tym ludziom zawdzięczam swoje umiejętności.Pierwszy wypad to był na Wisłę.Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, ponieważ w ten dzień pojechaliśmy z całą rodziną i złapałem swojego pierwszego szczupaka wymiarowego.Było to dziwne zdarzenie, ponieważ tego szczupaka złowiłem z gruntu na białe robaki.Oczywiście mając tylko 5 lat pomógł mi go wyciągnąć tata podbierakiem.Od tego czasu załapałem takiego bakcyla, który trwa do teraz i trwać będzie do końca.
JA swoja przygodę zaczęłem... dawno :p nie wiem dokładnie ile miałem lat. Mieszkałem nad rzeką, w wiosce więc się trzeba było czymś zająć. Wędki miałem firmy"leszczyna" , przelotki to drut aluminiowy, a haczyk to szpilka zagięta. Kawałek starej zyłki zawsze się znalazło. A kołowrotek to Shimano bił na głowę dwa gwoździe hamulec ręczny Ale przejdźmy do ryb. Rzeka była bardzo bogata w ryby. Była wtedy jako rzeka nizinna więc można było na robale łapać. Brały płocie, okonie i pstrągi. Niestety za poźno wprowadzono ten odcink jako rzekę górską i teraz złapać pstrąga czy lipienia to nie lada sztuka Ok tego sezonu przerzuciłem się na spina i innej metody poza nim nie widzę
pozdrawiam
Mi zaczęło się od snu kiedyś jak mialem chyba 11 lat w maju milaem sen ze lowilem jakies wielkie ryby.Rano wstałem spytałem tate czy zabierze mnie w wakacje na ryby bo wiedzialem ze kiedys bylo to jego hobby i w lipcu pierwszy raz pojechaliśmy i już sie zaraziłem na zawsze.Zaraziłem mojego kumpla ale znudzilo mu sie po 6 wyjazdach z jego ojcem na basen przeciw pożarowyxd
_________________ Dzień w szkole tak jak bez wędki- stracony
Ponieważ wędkowaniem "na poważnie" zainteresowałem się stosunkowo niedawno, pamietam doskonale okoliczności.
W zeszłym roku z racji swojej pracy co kilka dni jeździłem do Sławy woj. Lubuskie do klienta u którego notorycznie występowały awarie sprzetu Z racji że widzieliśmy sie ze soba co kilka dni zaczeliśmy rozmowy na różne tematy i okazało się że jest maniakiem wędkarstwa hehehe . Wiadomo wychował się przy dużym jeziorze jak tu nie łapać ryb, po kilku wizytach postanowiłem po pracy wybrać sie na chwile z nim na prywatną kładkę na spławik , z chwili zrobiło się kilka ładnych godzin pamietam że słońce prażyło tak mocno że spaliłem sobie kark, wcześniej miałem wędkę w ręku ale dopiero teraz przekonałem się co to znaczy podnęcić tak łowisko aby podeszła płoć i leszcz. Od tej pory prze nastepne 2 miesiace tak czesto jak tylko byłem w sławie kończyło się to na rybach, zaliczyłem też spinning z łodzi (miały być okonie a wyszedł szczupak 64cm ) i złapało mnie po chwili miałem juz karte i 2 wędki, potem potoczyło sie już gładko, wyprawa na liny , i w końcu pierwsza wyprawa nad odre tak jak mówią albo ją pokochasz albo znienawidzisz . Ja ją pokochałem choć nie raz mnie sponiewierała , do tej pory są dni kiedy cholera ne można z nią współpracować tak jak by się chciało ale wynika pewnie z mojego braku doświadczenia. Nad odrę jeżdzę z sąsiadem z naprzeciwka który kiedyś przydybał mnie o 4 jak wyruszałem nad jeziorko i zdziwiony dowiedział sie że tez łapie to on oswaja mnie z odrą, od niego zaraziłem się metodo DS , teraz praktycznie tylko taka metoda łowie przynajmniej na rzece, na jeziorku 1 na DS a 1 na Spławik, a teraz nie moge sie doczekac cieplejszych dni aby wyruszyć na wilobłota
pozdrawiam
Pisz poprawnie, używaj polskich znaków - mod
dencio poczatkujący spinningowiec - spławik z zamiłowania
Pomógł: 3 razy Wiek: 28 Posty: 108 Skąd: Krapkowice
Wysłany: Śro Lut 13, 2008 00:05
Cóż, było to tak: w czerwcu, zeszłego roku idąc ulicą znalazłem spławik. Pomyślałem "Przyda się!" i wsadzielm do kieszeni. Męczył mnie ten spławik. Poszedłem jakiś tydzień później do sklepu i spytałem się pana co i jak. dał mi za darmo systemik z założonymi ciężarkami, haczykiem i spławikiem. Coś mi mówiło, żeby zachować się jak conajmniej laik. Udawałem, że mam wędkę tylko, że łowię na grunt, bo podchwyciłem ten zwrot od kolegów.Nie wiedziałem później co zrobić. Byłem podekscytowany... W lasku koło domu zauważyłem, że rosną krzaki z giętkimi i długimi gałęziami. Wyrwałem, przywiązałem i poszedłem na Odrę - efekt? Płoć... Później męczyłem rodziców przez pół roku i dostałem wędkę z kołowrotkiem. Do dziś się zastanawiam jakim cudem coś złowiłem wtedy.
*gdy byłem mały mój brat chodził na ryby i chętnie mnie zabierał jednak mnie to nudziło
*potem, gdy troche dorosłem zacząłem chodzić z kolegą któremu to szybko przeszło, a ze jemu przeszło to mi też
*następnie mój brat kupił gazete WMH i bardoz mi sie spodobała i przypadkiem sie dowiedziałem że mój dobry kolega też lubi wędkować, więc zaczęlismy we dwóch wybierać się na ryby, było to ok.4 lat temu i tak jest do dziś, że prawie każdy wekeend spędzam z nim, teraz też z innymi kolegami po kiju na rybach
Pomógł: 12 razy Wiek: 31 Posty: 329 Skąd: Szczecin
Wysłany: Nie Kwi 13, 2008 10:27
Kiedy to było ? co najmniej z 7 lat temu Znajomy mamy zabrał mnie na staw karpiowy. Złapałem wtedy karpia pod 1kilo oczywiście z dużą pomocą Później kilka lat nic, ale cały czas pytałem mamę kiedy znowu pojadę na ryby, spodobało mi się I wyprawa w ostatnie wakacje z innym znajomym na Kanał Piastowski - złapałem z 10 okoni, po tej wyprawie kupiłem książkę o wędkarstwie, znalazłem wędkę w piwnicy i zacząłem łowić
Ja natomiast próbowałem wielokrotnie razem z dziadkiem, ale nic mi nie wychodziło. Okazało się potem, że mam źle przygotowany sprzęt i ochota do wędkarstwa mi odeszła. Jak na 6 lat złapać jedną płotkę.
Pewnego dnia poszedłem do kolegi na działkę. Był tam u niego wędkarz, który ma pomost. Zaprosił nas, pokazał, jak przygotować wędzisko i zaczęło się łowienie ryb. Teraz dokształcam się czytając książki, forum. Bardzo mnie to wciągnęło.
Pomógł: 8 razy Wiek: 49 Posty: 411 Otrzymał 64 piw(a) Skąd: Karpacz
Wysłany: Nie Lip 20, 2008 22:03
ntakiego pstrąga znad ogniska tylko posolony(inie smakowała mi bardziej ryba)
Moja pierwsza wędka wyglądała jak wspomnieli admini,w pełni profesjonalna drabinka, używana jako totalny pogromca kiełbi.Żyłkę pozyskiwałem z siatki na owady, zakładanej na okna , a haczyki miałem dwa. Jeden na suma a drugi na kiełbie.Niestety duży haczyk zgubiłem Później potoczyło się już gładko.Jeśli tylko mogłem wolny czas spędzałem nad wodą ( zimą łaziłem tylko po zamarzniętym potoku). Rybka za rybką i zrobił się ze mnie wędkarz.Nawet gazety miałem wtedy tylko niemieckie. Miałem ich trzy sztuki i była to dla mnie biblia.Pierwsza niebieska Germina( dla młodszych - kij teleskopowy), itd.
Się kręci.
_________________ ...prosiłem o wszystko bym mógł cieszyć się życiem ,a dostałem życie bym mógł cieszyć się wszystkim ale ryb nadal nie umiem łowić
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.