Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Moją hardcore przygodą było pierwsze branie poprostu spanikowałem ;d i odrazu pomoc znajomych i dałem rade ale było ostro a okazało się że to 36cm szczupaczek.
pierwszy raz w tym sezonie pojechałem nad stara żwirownie koło godziny 7 - 00, na miejscu rozpakowałem sie, podeszło do mnie 2 starych wyjadaczy i pytają sie jak mi idzie bo oni siedzieli od 3 -00 i nawet puknięcia w spławik nie mieli, ja mówię że dopiero przyjechałem i rzucam batem jakieś 6 m od brzegu by ustawić grunt czystym zestawem bez robaka ... i co ? z miejsca spławik wpadł do wody coś puknęło i pod wodę xD po wyciągnięciu okazało ze ładna płotka taka 20 cm może powyżej połasiła się na goły haczyk chłopy stanęły jak wryte po czym zaczęli bluzgać żę do bani z takim łowieniem i zwijają sie do domu xD
Pomógł: 18 razy Wiek: 50 Posty: 535 Otrzymał 52 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: Wto Cze 14, 2011 11:31
TomaszWarzyński napisał/a:
6nt napisał/a:
Miałem ze 12 lat, byłem z ojcem i z kuzynem na rybach. W przerwie w łowieniu (spławiczek grzecznie) wziąłem ojca nowiuteńki szczupakowy spinning produkcji DDR z włókna szklanego (wtedy to było coś) koloru niebieskiego, dwuskładowy, bez kołowrotka i żyłki i sobie nim machnąłem, żeby poczuć sprężystość. Górna część spinningu oddzieliła się od dolnej i pieknym, wysokim łukiem poleciała do jeziora. Ojca trafił szlag, ja się mało nie popłakałem. Zakończenie jednak było o tyle pozytywne, o ile zaskakujące - kuzyn (rok starszy) odczepił swój zestaw, uwiązał oliwkę i haczyk, przeoraliśmy ze 3 razy dno i... za przelotkę szczytową wyciągnął zaginiony element wędki Ojciec tylko stwierdził, bardzo wyraźnie ucieszony, że tanio mi nauka przyszła. i to fakt - do dzisiaj (a to już ponad ćwierć wieku) nie macham nad wodą nieuzbrojonym wędziskiem, a wędki składowe zawsze 3 razy sprawdzam przed użyciem. Tak mi zostało.
Miałem dokładnie takie samo zdarzenie tyle że ze swoją DDR-owską Germiną nad jez.Dziekanowskim.Widocznie ten typ tak miał
I też zakończenie było szczęśliwe.Po kilku rzutach kotwiczką z ołowiem wyciągnąłem moją wówczas bardzo drogocenną Germinę.
Hehe, to "moje" to chyba też była Germina. Nie pamiętam, niebieska w każdym razie.
_________________ CATCH & EAT www.cb-mania.pl - prawdopodobnie najlepsze forum o CB radiu
Nie wiem czy można określić to mianem czegoś śmiesznego, no ale...
Wczoraj wybrałem się ze znajomym na rybki. Ja pojechałem wcześniej na zalew po karasie. Kolega przyjechał trochę później. Przez godzinę czasu zero karasia, więc mój kolega powiedział żebyśmy pojechali na spinning na staw. No ja niechętnie ale się zgodziłem. Przyjechaliśmy, zrobiliśmy zestawy i idziemy orać wodę obrotówkami. Ja łowiłem na pickera a kolega na gruntówkę 4,2. Jedna, druga stójka obłowiona, idziemy na 3. Spaliliśmy po fajce no i rzucamy dalej. Ja sobie rzucam pod krzaczki a kolega ora na środku. Po chwili kolega zwinął błystkę i chciał zarzucić. No i zarzucił. Efekt przedstawiam niżej
A to już po szpitalu
Pojechaliśmy do szpitala no i znieczulenie, mocne pociągnięcie i nie było nic w uszku
Póki co to mój największy hardcore jaki przeżyłem na rybach przez 8 lat
Ulubiona metoda: Spining
Okręg PZW: Mazowiecki
Pomógł: 77 razy Wiek: 40 Posty: 1509 Otrzymał 32 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: Śro Cze 22, 2011 10:21
Też miałem kiedyś podobną sytuacje, ale brata za palec złapałem. W wieku 8 czy 10 lat wbiłem kowiczke od obrotówki Meeps w drewnianą belkę i chciałem rozprostować żyłkę. Rozwinołem ze 100m i zawołałem brata by odhaczył a żyłka była napięta dość solidnie i nieodbyło się bez wizyty u chirurga i straciłem obrotówkę
Ja raz wpadłem do wody w gumowcach, ciężkiej kurtce na żwirowni ( przy brzegu było 8m ) prawie bym się utopił gdyby nie tata który chwycił mojego bata z którym wpadłem do wody i potem mnie wyciągał : P
yayo masz szczęście, że znajomy zastosował się do zasady: Catch and Relase !
Któregoś razu jak byłem z ojcem na rybach miał potężne uderzenie na gruntówce zaciął, a to ani drgnie mówię, że to może duży sum i żeby próbował poderwać z dna. Po 15 minutach powolnego holu wytargał metrową sztukę miała prawe 20cm średnicy i ważyła chyba ze 30kg jak to mokre drewno.
Ja za to złapałem krąpia miał chyba z 7 cm, a wyciągnąłem go w koszyczku zanętowym.
Ostatnio zmieniony przez mandred Sob Cze 25, 2011 22:30, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.