Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Ulubiona metoda: Spining
Okręg PZW: Mazowiecki
Pomógł: 77 razy Wiek: 40 Posty: 1509 Otrzymał 32 piw(a) Skąd: Warszawa
Wysłany: Sob Lut 13, 2010 14:39
Pamietam taką sytuacja jak łowiłem jakieś 10 lat temu na spining mikado 18g cw(mam go do dziś) nad zalewem zegrzyńskim na mepssa chyba 1. Chodziłem i obrzucałem wode i trafiło sie kilka okonków. W pewnym momencie poczułem udeżenie i nic.... żyłka sie troche poluzowała to zaczynam ściągać i czuje jakbym kawał drąga holował wiec pompuje i pompuje i przy samym brzegu patrze na wode jak sie wyłania z pod niej szczupak około 90-100cm. Jest może z metr od brzegu, nagle przegryza lub urywa żyłke i energicznym skrętem odpływa...
...siedzimy z chłopakami teraz w kwietniu na płotce i leszczu z "drgającą szczytówką" w Rowach na małym odcinku Łupawy gdzie można teraz łapać rybki, praktycznie pod wrotami do Narodowego Parku Słowińskiego, nic specjalnego same nie wymiarowe ale sporo więc będzie co łapać po ochronie która kończy się 31 maja. Ale do rzeczy cicho, spokojnie, a tu coś się rusza w gęstych krzakach myślimy heh ptaki grasują bo wiosna, po czym znowu i znowu ale z nowością bo naszym oczom ukazała się potężna czarna sylwetka, ja krzyczę "o ku*** niedźwiedź" (kolega jak twierdził potem nie wiedział jak wskoczył 4 metry na gałąź drzewa, mówił tylko "myślę, zacznę uciekać to mnie dogoni a jak wskoczę na drzewo to mam szansę" ) jak już się pośmialiśmy z kolegi (około 10 sekund) usłyszeliśmy "chrum chrum" i było praktycznie już wiadomo co się święci, patrzymy wyskakuje tzw. maciora - potężny dzik, na oko kurde z pół tony na dokładkę z młodymi. Jeden drugi na pobliskie drzewo dla mnie nie starczyło a więc wędka na ziemię kij w rękę i do walki. Gdy podeszła bliżej (dosłownie na jakieś 3 metry) ujrzałem śmierć przed oczami, całe szczęście się rozmyśliła, pewnie ze względu na młode...
Ja ostatnio wypad na rybki o 5 rano. Wędki zarzucone czekamy. Przez godzine ani jednego brania nagle... wędka mojego kumpla mało nie wyleciała z podpórek. (feeder) on biegnie do wędki bo siedzieliśmy 5m od wędek na ławeczce. I pech chciał że było mokro i ślisko, kumpel ślizgiem do wody, cały mokry prosto w odrzański muł , myślałem że pękne, ale tak w zasadzie jak pomyślę co to była za sztuka to mnie holera bierze, no ale cóż, tak to już jest
W całej mojej ponad 20-sto letnej wędkarskiej przygodzie zdażyła się tak naprawdę tylko jedna przygoda której nie zapomne do końca mojego zycia.
Jako że Szczupak był dla mnie zawsze czymś więcej niż rybą (tak jak Doberman to coś więcej niż pies :-)) także powiedzmy że moja specjalizacja to Szczupak i uważam że wiem dość dużo na jego temat, wszystkie opracowania Pana Kolendowicza znam niemal na pamięc, wielki szacunek dla tego Pana.
Mam takie jezioro gdzie znam każdy dołeczek, po prostu wiem o tym jeziorku wszystko, wchodzę na takie trzęsawiska że nawet zwierzyna tam nie wchodzi. Właśnie stojąc na trzęsawiska rzucałem sobie obrotówką nr3 tak na otwartą wodę w rejonie obfitej przydennej roślinności. Obrotówce dałem opaść nisko, tak pod dno. Kabłąk zapięty chcę zwijać a tu zaczep, cóż, pewnie obrotka upadła za nisko i roślinki - tak sobie pomyślałem, więc zacząłem szarpać, po chwili, udało sie zaczep puścił. Ciężko ale dało sie zwijać, pewnie duża ilość roślinek....
Nagle znowu stoi - zaczep... Szarpię, a ten zaczep znowu rusza ciężko ale w moją stronę... Podciągam do mnie, i tak w odległościokoło 6-7m ode mnie znowu "zaczep" stoi i to na "dębowo". Szarpania nie ma końca bo zależało mi bardzo na tej dość łownej obrotóweczce. Mija chwilka, zaczep podpływa lekko w mój prawy bok, ciśnienie mi skoczyło że mała głowa, po czym wypływa kłoda patrzy mi w oczy, dosłownie i wykłada się na bok, to Szczupak i to jaki, ogromny, tak na oko "złoty medal w WW" sam jego bok ma minimum 20-kilka centymetrów, i tutaj chyba tą swoją prezentacją mnie znokautował - czułem się jak po czystym high kicku w głowę, amok...
Rusza w moje prawo i sobie płynie w stronę trzcin jak chce ja podkręcam hamulce, kij ledwo wytrzymuje, wędka w dwie ręce, nie miałem nic do powiedzenia robił co chciał, a że płynął do trzcin z których nie można był ogo wyjąć, postawiłem opór na max, nagle lekki luz na żyłce, zwijam i cóż... wyprostowane na baczność dwa haki kotwicy.
Wygrał. I bayłem z tego dumny że przegrałem.
Na moje i jego nieszczęścienadeszła zima 1997r. kiedy to cała woda w jeziorze zamarzła, jak tylko lód roztopniał poszedłem na spacer po jeziorku, widziałe go niestety martwego, wróciłem po miarkę do domu i zmierzyłem tego rozkładającego się Szczupaczka... 134cm. Kręciły sie łzy w oczach...
Pomógł: 2 razy Wiek: 58 Posty: 145 Skąd: W - WA BEMOWO
Wysłany: Pią Wrz 17, 2010 17:59
WITAM
Na Porcie Praskim przed wysoką wodą złapałem Płotkę 20 cm decyzja krótka na żywca , mam taką armatę Konger 3,90 3 lbs wyrzut 120g żyłka 0,28.Założyłem przez otwór gębowy na hak węgorzowy ( tylko takich używam ) sądziłem że za daleko rzuciłem ściągnąłem bo za daleko no i zdziwienie uderzyła rybka.ZĘBATY 94 CM Walczyłem z nim godzinę dobrze że był kumpel.Wydarłem się podbierak ( cenzura ) i do sklepu na wagę i szok 4,5 kg.
Kilka lat temu, siedzę na stawach z Mamą (zapalona wędkarka ). Była ok 6 rano. delikatne brania pojawiały się co kilka minut od samego świtu. Po chwili coś dłużej zaczyna interesować się przynętą. Żeby nie skłamać, przez 5 może więcej minut trwa ciągłe branie. Nagle spławik zaczyna oddalać się od brzegu. Mama łapie wędkę, mocno zacina i czuje mocny opór. Natychmiast Kij Jaxona 7m ugina się do tafli wody i pęka. Żyłka się zrywa i tyle było widać zestaw. Nigdy tego nie zapomnę... I ciągle się zastanawiam, co to była za ryba? I jak można było połamać węgiel za 999zł ^^
kubus82
Pomógł: 1 raz Posty: 30 Otrzymał 7 piw(a) Skąd: NL
Wysłany: Pon Wrz 20, 2010 21:05
A ja nie zapomnę tego.
Widok ok.120cm szczupak stojącego pół metra od brzegu przy moście w centrum 140tyś miasta w Holandii.(podana wielkość to jest moje prywatne zdanie).
Jak się ma taki widok przed oczami to nie wiadomo czy robić fotki,czy próbować go złowić,czy coś innego!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tego samego dnia złowiłem 50 m dalej szczupaka 98 cm.fotki i krótki opis w innym temacie.
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.