Forum wędkarskie- wędkarstwo Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Użytkownicy Mapa użytkowników Filmy Wędkarskie Dzienniki wędkarskie Targowisko Wyszukiwarka Album zdjęć  Kontakt 

Michal6700 i moje wędkarskie przygody

michal6700 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 28
Posty: 200
Otrzymał 15 piw(a)
Skąd: Jaworzno


Wysłany: Sob Wrz 22, 2012 23:17   Michal6700 i moje wędkarskie przygody

Witajcie :) Jestem Michał, dla znajomych najczęściej Grzeju :D

Wędkuje na wodach Śląska, zwłaszcza na Sosinie, pozatym wszelkie stawy PZW jak i dzikie łowiska, w okresie wakacyjnym odwiedzam Wisłę w Jankowicach oraz jej Kanał i wyjazdowo różne Jeziora, np. Czorsztyńskie.

Moją ulubioną metodą wędkowania jest Drgająca Szczytówka, pozatym wędkuję na spławik, rozpoczynam nauke łowienia metodą odległościową oraz Spinningową.

Jak tylko znajdę chwilkę czasu to zacznę rozwijać mój dziennik :)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
AdSense

Skąd: Mountain View
Pomógł: nie raz
michal6700 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 28
Posty: 200
Otrzymał 15 piw(a)
Skąd: Jaworzno


Wysłany: Wto Wrz 25, 2012 21:14   

Cóż, znalazłem chwilkę czasu i inne dzienniki również zaczęły się rozwijać więc nie mogę pozostać w tyle :)

Cóż, wędkuję od kiedy sięgam pamięcia, zawsze interesowałem sie wszelkimi zwierzętami i naturą. Do dzisiaj moimi Hobby są : Terrarystyka, hodowla ptaków egzotycznych, Akwarystyka a w tym również Aquascaping, ale wróćmy do tematu :rotfl:

Od małego jeździłem z dziadkiem na ryby zawsze wtedy kiedy mi to proponował, dostawałem od niego stary teleskop i stary młynek, na delikatnej żyłeczce i małym haczyku, często jeździliśmy nad dziki staw, w którym już od pierwszych zamoczeń kija i po mizernym opanowaniu zarzucania i zacinania łowiłem spore jak dla mnie wzdręgi ( 15-25cm), jaką miałem radochę gdy spławik znikał pod powierzchnią wody, starałem się jak najszybciej wyciągać ryby, kręcąc korbką z prędkością światła co musiało zapewnić rybom wiele atrakcji...

Ale nadszedł czas do kupna mojej pierwszej wędki, pojechałem z tatą na bazar i kupiliśmy moją pierwszą Własną Wędke ( jaka była moja radość :) ) 4m bacik Mikado za 14zł, którego używam do dzisiaj bawiąc się drobnicą.

Szybki wyjazd do dziadka, zmontował mi kilka zestawów na bacik oraz drabinke z przyponami.

Pierwsze wyjazdy z batem kończyły się tym co zwykle, wzdręgi, okonki, ukleje.

DZIADKU!!! Jaka ta ryba jest piękna!! Ale... Co to za ryba??

Pewnego pięknego dnia gdy nauczyłem się już wiązać przypony, gruntować oraz wyważać spławiki, znalazłem się wczesnym rankiem nad wodą, wczesną wiosną, bardzo ciepło, pamiętam to to dziś. Szybkie nęcenie i moczenie bacika, po 10-15 minutach oczekiwania, spławik zaczął drgać, lekko przytapiać się i wynurzać, stawał nieruchomo na kilkanaście sekund, po czym potężne zatopienie, zaciąłem i serce podeszło mi do gardła, po minucie holu w podbieraku wylądował piękna złotozielona ryba, zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia ( Miłość? :lol: ), po chwili dowiedziałem się że moja miłość zwie się Lin :radocha: , mierzył 28cm, ale był dla mnie najpiękniejszą rybą na świecie. Tego samego dnia wylądował w moim podbieraku jeszcze jeden linek, mierzący również 28cm.

Od tego czasu liny są moją miłością i swojego rodzaju rybą niedostępną, ponieważ od tamtego czasu minęło dobre 8 lat kiedy znowu złowiłem starego przyjaciela :)


Mamo... zaczęła się podstawówka...

Od momentu gdy skończyłem przedszkole i rozpoczął się mój pierwszy prawdziwy rok szkolny, przestałem jeździć na ryby, siedząc całymi popołudniami i wieczorami u dziadków ponieważ rodzice pracowali, wysłuchiwałem opowieści dziadka z jego wędkarskich wypraw i okazów jaki łowił... Serce płakało że nie może powrócić teraz do tych chwil...
Przez wakacje zdarzyło mi sie pojechać z 4 razy na ryby i to był koniec mojego wędkarskiego sezonu...
6 lat podstawówki przeleciało tak małą ilością wypadów i miłość do wędkowania gdzieś przepadła...

Jeju! To już gimnazjum!!!
Ahh te czasy, plecaki wylatujące przez okna z 1 piętra, pukanie do nauczycieli i uciekanie, pyskowanie, teraz pamięta to każdy gimnazjalista... Wszystko szło pięknie i już całkiem nie pamiętałem o wędkarstwie do czasu gdy przypadkowo znalazłem w starych gazetach taty gazetę Wędkarski Świat. Odrazu przypomniałem sobie te piękne chwile spędzone nad wodą i popłakałem się jak małe dziecko, że przez tyle lat nawet nie wróciłem wspomieniami do tej chwili, że nie odwiedziłem swojego starego jeziorka :zalamka: ... Stwierdziłem, KONIEC! Szybka podróż do dziadka, znalazłem jego wędkarską biblioteczkę i pożyczyłem wszystkie książki o wędkarskie jakie były możliwe, nieważne że łowiłem tylko na spławik, czytałem o szczupakach, sumach, boleniach oraz rybach które mnie przerażały - sandaczach.

Renowacja starego sprzętu i wyciąganie dziadka na ryby w weekendy, udawało się wyjść na ryby średnio 2 razy w miesiącu, jednak żadnej rewelacji patrząc na wyniki, to co zwykle, ukleje, okonki, wzdręgi, tylko że w mniejszej ilości. Jednak nie tylko to się zmieniło, zmieniło się wszystko, mój dawny zbiornik podzielił sie na 4 mniejsze, moje ulubione miejscówki pozarastały, a miejsca które nadawały się do wędkowania wyglądały jak składowiska śmieci, cieszyłem sie i przeklinałem zarazem, na widok tego do czego doprowadzili durni pseudowędkarze :/

Nadeszła 2 gimnazjum, uzbierałem pieniądze po urodzinach i stwierdziłem że czas kupić pierwszy spławik z kołowrotkiem, ta wędka również śmiga do dziś i dalej wyciąga ryby, jednak dużo częściej :) Wędką był teleskop z przelotkami - Jaxon TeleFloat 420cm, który wtedy kosztował 120zł, oraz kręciołek Jaxon Trojan RD 100 za 50zł, byłem wniebowzięty, kupiłem profesjonalny sprzęt!! I tak mijały beztroskie dni nad wodą, których nie było wiele, ponieważ treningi zajmowały 80% mojego wolnego czasu... Nadeszły wakacje i sam spławik już nie wystarczał...

Postanowiłem zdać kartę wędkarską, wyuczyłem się całego regulaminu na blache, po czym w 100% pewny że uda mi się zdać udałem się z dziadkiem na egzamin, nie wiedziałem czy pozwolą mi go pisać w ten samy dzień w który pojechałem to zgłosić, ale co tam, po dojechaniu usłyszałem słowa które nie trochę zawiodły ale i ucieszyły - "Ciesze się że mamy kolejnego młodego adepta wędkarstwa, co do samej karty, proszę o dostarczenie dwóch zdjęć i wszelkich potrzebnych danych, a ezgaminu nie będzie, gdyż po to zdecydowaliśmy się wydawać książeczkę z regulaminem by każdy wędkarz mógł sprawdzić jakie obowiązują przepisy gdy nie jest pewien"
Po zdobyciu karty i opłaceniu wszelkich składek, udałem się do sklepu po zakup pierwszej gruntówki, już przed tym trafiłem na to forum, po przeczytaniu masy tematów o wędkarstwie gruntowym, zdecydowałem się na feedera 30-80g.

I tak przez wakacje odwiedzałem rzekę Wisłe w której złowiłem swoje pierwsze Leszcze, Świnki oraz Klenie :) )

W wakacje po zakończeniu 3 gimnazjum wcale nie jeździłem na ryby, był to czas kiedy tylko imprezy były mi w głowie, ogniska, wypady ze znajomymi zamiast nad wodę, a że lato było piękne to i smażenie się całymi dniami na plaży. ;P

Teraz od wakacji powróciłem na dobre do tego hobby i myślę że utknęło to we mnie tak bardzo że już nigdy nie będę musiał z tego rezygnować nawet na krótszy okres czasu ( pomijając zimę ;) ).



Cóż... Trochę się rozpisałem, jeśli ktoś dotarł aż tutaj to jestem bardzo zadowolony i na nastepny raz postaram się o krótsze redagowanie :rotfl:

Pozdrawiam :>

Wystawiono 8 piw(a): GrzegorzM, robert pl, Haisenberg, nukualofa, Dominik1998, kwiatek1979r, KamAnt, cezar4b    » Więcej szczegółów
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
michal6700 

Pomógł: 10 razy
Wiek: 28
Posty: 200
Otrzymał 15 piw(a)
Skąd: Jaworzno


Wysłany: Śro Sie 28, 2013 17:45   

Witam :lol:

Ostatnie dni są jednymi z moich najbardziej aktywnych wędkarsko w całym tym roku :)

Siedzę od paru dni w Norwegii i obławiam lokalne jeziora i wybrzeża

Efekty na jeziorach zerowe, nie udało mi się złowić żadnej ryby, wszystkie jeziora jakie obławiałem okazały się bezrybne lub bogate jedynie w gatunki ryb szlachetnych.

Znajomy złowił ostatnio na jednym z jezior taką rybkę, jednak powiedział mi jak się nazywa ale po Norwesku co niewiele mi dało więc, nie mam pojęcia co to za gatunek, liczę na waszą pomoc w identyfikacji :)
Wygląda mi na małego potokowca, chociaż nie dam sobie ręki uciąć




Natomiast efekty na morzu efekty dużo lepsze, sporo brań makreli, parę drobnych dorszy - takie 40-50cm, jedna belona 65cm no i cała masa ryb przybrzeżnych których nazw niestety nie znam.
Prawdziwą plagą są tutaj meduzy, 7 na 10 rzutów kończy się wyciągnięciem parzydełek od meduz, nie mam pojęcia czy da się coś z tym zrobić... :[

Niestety jak się okazuje złowienie dorsza powyżej 2kg z brzegu nie jest taki proste jak mi się wydawało, w najbliższym czasie będzie trzeba kupić tu łódź z echosondą i wypływać w Morze w poszukiwaniu dwucyfrowych dorszy i czerniaków :)


Cóż to za stwór, nie mam pojęcia :uoee:


Na morską "gruntówkę" 2 metry od brzegu na krewetkę :)


Pierwszy dorszyk, 15 metrów od brzegu na 20g imitację makreli :)



Wieczór z grillowaną rybką, Norwegowie zachwyceni :>



Mam jedno pytanie, czy to prawda że makrela wyjęta suchą ręką z wody nie ma szansy na przeżycie? Że uszkadza się jej warstwę ochronną i ona ginie? Dziwnie często słyszę takie opinie u Norwegów i zastanawiam się czy to prawda.


Z braku brań na jeziorach, na które nastawiłem się przyjeżdżając tutaj, postanowiłem spróbować wędkarstwa muchowego, jak się okazuje w okolicy Kristiansand jest dużo łowisk ryb szlachetnych, stada pstrągów źródlanych, troci jeziorowych, w Otrze i Tovdaselvie (rzeki) zatrzęsienie potokowców, pstrągów źródlanych, tęczowych, łososi, łososi i całej masy innych ryb, niestety licencja na łowienie 1dniowe kosztuje 100-200nok - w granicy 50-100zł w zależności od strefy w której się wędkuje.

Oczywiście są tu również jeziora w których pływają potężne garbusy i szczupaki, ale niestety dzieli mnie od nich ok. godziny jazdy samochodem a jestem zdany na mojego Tate który siedzi w pracy od rana do 15 więc nie mamy kiedy się tam wybrać...

Co poza rybami? Piękne widoki, słoneczna pogoda, ani jednej chmurki, w lasach pełno jagód i sporo grzybów mimo tego że nie padało już jakieś 16 dni.

Mimo braku jakiś specjalnych efektów nie załamuję się, od teraz będę praktycznie co 2 tygodnie w Norwegii na weekend z powodu przeprowadzki moich rodziców. Niech lokalne rzeki szykują się na nowego muszkarza :radocha:


To chyba na tyle, wybaczcie że ten post nie trzyma się ładu i składu ale już dawno nie pisałem nic dłuższego ;)

Pozdrawiam

Wystawiono 1 piw(a): Konrad    » Więcej szczegółów
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   

» Wędkarstwo, strona główna » Działy ogólne » Dzienniki Wędkarskie » Michal6700 i moje wędkarskie przygody

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Styl Forum - GrzegorzM ©

Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.

strzalkaMapa Forum