Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Pomógł: 15 razy Wiek: 35 Posty: 516 Otrzymał 17 piw(a) Skąd: nad wody
Wysłany: Pią Maj 28, 2010 22:07
shrek napisał/a:
Tragiczna sytuacja jaka mnie ostatnio spotkała, do dziś nie śpię przez ten wybryk natury.
Znudzeni wędkowaniem postanowiliśmy wysłać kolegę do sklepu po coś rozweselającego.
Wraca po kwadransie przynosi 1 L i tu zaczyna się dramat. Butelka tak zakręcona ,że nie dajemy rady odkrecić ,po godzinie dajemy spokój i napitek wraca z nami do domu.
hehehe miałem podobną historie tyle, że poradzilismy sobie z kolegami po prostu strzal szyjką o słupek betonowy
Ciekawe co by żona powiedziała jak by się np w lodówce rozlazły.
A ja kupiłem kilka lat temu na zawody pół litra pinki, włożyłem do małego wiaderka i wstawiłem do lodówki, a że nie było co położyć na wierzch, to przykryłem ścierką. I to był jednak głupi pomysł, bo woda skropliła się na ściankach i robale z łatwością wylazły na wierzch. Szczęście w nieszczęściu, że wiaderko stało nisko i zdążyły opanować tylko ostatnią półkę lodówki, na której leżą zwykle jakieś warzywa, także tylko tyle poszło do śmietnika i nikt nie zauważył straty :-)
No ja kiedyś też u chrzestnego na stawku zahaczyłem żółwia przypadkiem. Tak to jest jak ludzie kupują dzieciom prezenty w postaci zwierząt a potem dzieciom się nudzi. I wpuszczają do rzek, stawów, jezior.
Ja łowiłem na jeziorku Lubiąż ( woj.Lubuskie ) z chłopakiem mojej siostry. Poszliśmy połowić troszkę na kładkę w pobliżu naszego ośrodka. Kładka miała tylko pół metra a w około nas drzewa, więc było małe pole do zarzucenia. On zarzucił na lewo, ja na prawo. Jako iż prąd przenosił ciągle mój spławik pod drzewo ( pod którym miałem najwięcej brań-wiadomo ryby lecą do cienia przy 30 st. upale ) postanowiłem przerzucić. Po 10 minutach zauważyłem, że coś nie tak, więc wyciągam zestaw z wody. Jak się okazało zarzuciłem na gałązkę drzewa jakieś 4 metry nade mną. Jakby tego było mało, podczas wyciągania wyciągnąłem przy okazji żyłkę przyszłego szwagra ( a może nie ) Ten niesamowicie wkurzony, zwinął swój zestaw, żeby nic nie przeszkodziło nam podczas rozplątywania. No i wyciągnął zestaw... razem z 15cm. okonkiem I wyglądało to przekomicznie. Spławik zawieszony 4 metry nad ziemią, w to zaplątana żyłka z drugiej wędki, a na haczyku, jak na złość okonek.
Druga sytuacacja ( te same jezioro )
Łowiliśmy z naszej miejscówki wytropionej na wcześniejszej wyprawie. Patrzę na spławik i mam branie. Uczepiła się uklejka, na oko 10 cm. Z nudów postanowiłem zarzucić ją na prowizorycznego żywca ( zestaw spławikowy z żywczykiem ) Niestety, zamiast rzucić ją lekko przed siebie zamachnąłem się z całej siły. Rybka wyleciała na około 15m w górę i z pluskiem wleciała do wody. Wyciągnąłem ją jeszcze żywą, z jednej strony była srebrna z drugiej lekko czerwona
Trzecia sytuacja miała miejsce w na tej samej miejscówce. Akurat złowiłem rybkę i wypuściłem ją. Podszedłem do tafli wody aby umyć ręce z śluzu ryby. Chwilę po umyciu rąk patrze, a tam przepływa wielki, tak na oko metrowy węgorz. Natychmiast krzyknąłem "węgorz !!" Moja siostra i jej chłopak nie wierzyli mi i zaczęła się debata, czy węgorz pływa w jeziorach. ( byliśmy początkującymi wędkarzami i myśleliśmy że węgorza można tylko spotkać w morzu ) W końcu doszliśmy do wniosku że to żmija. Chwilę później miałem mała potrzebę więc poszedłem w pobliskie krzaki, które znajdowały się obok miejsca trasy "żmijo-węgorza". Bałem się co niemiara że to coś zaraz wyskoczy i ugryzie mnie w.... Jak się później okazało było to zwyczajny zaskorniec..... Ale tych trzech sytuacji nie zapomnę
Ja hardcora widziałem na mazurach. Podczas łowienia z kolegą zobaczyliśmy płynący jacht na ktorego rufie stał sikający koleś w tym momencie przepłyneła motorówka i i fale po motorówce tak zachwiały jachtem że koleś wpadł do wody podczas sikania może nie brzmi to smiesznie ale na ten widok chyba każdy by się smiał
PS. to nie ja
Pomógł: 31 razy Wiek: 29 Posty: 456 Otrzymał 1 piw(a) Skąd: Gorlice
Wysłany: Pią Lut 11, 2011 22:29
Wakacje w tamtym roku... a raczej ich końcówka i chodzenie ze spiningiem na pstrąga. Idę ścieżką w dół rzeki po czym wchodzę i zaczynam wędrować nurtem w górę obławiając wodę metr po metrze... Po drodze spotykam... Nagiego kolesia opalającego się na kamieniu... No dobra to jeszcze przeżyłem, jak mnie zauważył ręcznikiem się zakrył i patrzył na mnie jak bym był jakimś przestępcą... Kolejnego dnia, czy tam nawet 2 dni później wędruje znów tym samym odcinkiem obławiam... Branie, ciągnę .. pahh.. wędka poszła.. No nic składam i wychodzę przez krzaki na ścieżkę, a tam?! Leżą sobie wesoło chłopak z dziewczyną... Bez spodni itd... Nie wiem, ale jakoś mi się odechciało chodzić w tamte rejony, chodź biorą tam ładnie pstrągi.. W ciągu tygodnia takie zdarzenia.. No porażka
_________________ Kushiro Lancer Jig 2,7m/4-16g
Shimano Catana 2500 FA
Jak dziewczyna jakaś niezła to ja bym tam częściej chadzał
A może w końcu by sama była i...
_________________ ...podaruj uśmiech swój, tym których napotkałeś na jawie i w swym śnie, a może ktoś skazany na samotność, ogrzeje się twym ciepłem, zapomni o kłopotach...
Ryszard Riedel
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.