Forum wędkarskie- wędkarstwo Forum wędkarskie- wędkarstwo Największe forum wędkarskie w Polsce (dawne Wedkowanie.net). Wędkarstwo, PZW, filmy wędkarskie, metody połowu, testy sprzętu, przynęty i zanęty, łowiska, zdjęcia i gry wędkarskie. Posiadamy ponad 10 tysięczną społeczność, która napisała już przeszło 130 tysięcy wiadomości. Weź udział w dyskusji i dołącz do nas już dziś!
Użytkownicy Mapa użytkowników Filmy Wędkarskie Dzienniki wędkarskie Targowisko Wyszukiwarka Album zdjęć  Kontakt 

Dorsze - relacje z zawodów ANG Fishing Team

Tadeusz2 
Tadeusz

Wiek: 66
Posty: 4


Wysłany: Pon Kwi 28, 2008 14:20   Dorsze - relacje z zawodów ANG Fishing Team

Łowienie dorszy na Bałtyku ostatnimi czasy stało się bardzo popularne. Świadczyć może o tym mała ilość wolnych weekendowych terminów na kutrach wypływających z wędkarzami w morze.
Kiedy otrzymałem zaproszenie od ANG Fishing Team do wzięcia udziału w pierwszych otwartych zawodach w łowieniu dorszy przyjąłem je z radością. Na tydzień przed wyjazdem zacząłem sprawdzać prognozy pogody na różnych portalach internetowych. Nie wiało optymizmem. Dla Bałtyku przewidywano „wiatr z kierunków wschodnich 4-5’B, wzrastający na 5-6’B”. Przekładając to na prosty język w najlepszym przypadku należy spodziewać się, że będzie gwizdało i kołysało, w najgorszym kutry nie wypłyną w morze.
Piątkowa pobudka o 4.30, telefon do armatora i wszystko jasne. Nie jest źle, wypływamy. W ciągu godziny wszyscy meldują się w porcie.
Na pokładzie m/s Skarp mocna kawa rozbudza na dobre i pomaga przełknąć potrójną dawkę Lokomotiv. Zapycham się suchą bułką, tak na wszelki wypadek, aby mieć, czym nęcić ryby.
O szóstej wychodzimy z portu zostawiając za sobą śpiące jeszcze miasteczko.


Zajmuję miejsce na dziobie obok Tomka, organizatora zwodów i ogólnie najbardziej doświadczonego w łowieniu dorszy. Zawsze będzie można podglądnąć u niego to i owo.
Oddalamy się od brzegu. Morze z każdą chwilą coraz bardziej pomarszczone. W oczekiwaniu na pierwszy sygnał sprawdzamy wędziska, wymieniamy ostatnie uwagi, wyczekiwanie.


Po godzinie wreszcie zaczynamy połowy. Pojedynczy sygnał i wędki w wodzie.


Na obu burtach dosyć ciasno, więc zaczynam sobie chwalić stanowisko na dziobie.


Są pierwsze brania, może zaraz nie okazy, ale czterdziestocentymetrowe wymiarowe sztuki. Podwójny sygnał i wędki z wody. Szyper podąża za ławicą śledzi. Po kilku minutach kolejny sygnał i ponownie łowimy. Gdzieś z kutra dobiegają mnie okrzyki „mam, jest!”. Łykam ślinę i zadaję sobie pytanie kiedy i mi coś się trafi?


Godzina ósma, przenosimy się na dalsze łowisko. Kutrem trzęsie niemiłosiernie. Pojawiają się pierwsi chętni do nęcenia ryb. Przewieszeni prze reling oddają Neptunowi pokłony. Cóż, jest to typowa przypadłość na morzu dotykająca zwłaszcza tych, co wcześniej wznosili toasty „za tych, co na morzu”. Dziękuję Bogu, że szczęśliwie mnie to na razie omija.


O dziewiątej mam pierwsze branie. Ryba walczy, spora sztuka, przemknęło mi po głowie. Kiedy doholowałem ją na powierzchnię okazało się, że zahaczona jest za grzbiet. Cóż, nie jest to klasyczne zacięcie, ale gdybym podsumował wszystkie brania to śmiało mógłbym stwierdzić, że jedna trzecia wyciągniętych ryb była zahaczona właśnie za brzuch albo grzbiet. Już jestem spokojny, moja skrzynka nie straszy pustką. Nim uporałem się z wypięciem ryby gwizdek przerwał połowy. Płyniemy dalej.


Do dwunastej przestawialiśmy się bodaj jeszcze z dziesięć razy i za każdym razem były brania. Wyciągam jeszcze ze dwa dorsze, kiedy bosman wezwał na „michę”.


Barszcz ukraiński smakował wybornie. Po obiedzie na wędce czuję spory opór, chyba zaczep, pomyślałem. Po chwili już wiedziałem, na haku ryba. Ciężko oderwać ją od dna, muruje. Po kilku minutach jednak puszcza. Pompuję, zwijam trochę plecionki i rozwijam, kiedy ta kontruje, wyginając niebezpiecznie wędzisko. Kiedy już ją doholowałem do powierzchni ktoś krzyknął „osęka!”. Natychmiast pojawił się bosman i wprawnym ruchem zahaczył ją za skrzela wciągając ją na pokład. „Ale sztuka” usłyszałem zachwyt kolegów, pozostało mi tylko ją ucałować. 79centymetrowy dorsz, okazał się zwycięski w zawodach w kategorii „największa ryba”.


Są brania, przedłużamy łowienie o dwie godziny.


W drodze powrotnej mierzenie, ważenie i sumowanie punktów.


Drugi dzień połowów rozpoczął się podobnie jak poprzedni. Kawa, rozmowy o sprzęcie i pogodzie. Obowiązkowo, coś na chorobę morską. Ponoć ma być słonecznie, zabieram okulary polaryzacyjne dla wędkarzy.


Na morzu długa i głęboka fala. Dosyć szybko czuję na żołądku dyskomfort. Oddycham głęboko, łykam ślinę, staram się nie myśleć o kołysaniu. Na szczęście z pomocą przyszedł szyper odgwizdując rozpoczęcie łowienia.


Słabość ustępuje. Górę biorą emocje związane z łowieniem. Cała uwaga skupiona na rybach. Jest branie! Mruczę pod nosem „mam cię!”. Nagle słyszę świst i ciszę z luźno powiewającą plecionką na wietrze. Zerwałem zestaw. Klnę siarczyście pod nosem „pokarało mnie”, wyrokuję. Miałem zmienić zestaw, którego cały wczorajszy dzień używałem. Supły, agrafki, krętliki musiały zostać poważnie osłabione i powinny bezwzględnie zostać zmienione po tak intensywnym łowieniu. „Cholera” dalej klnę na siebie, pokarało mnie za brak wyczucia, lenistwo i niedbalstwo. „Ech” wzrok kolegi Mariusza, który ciągnął rybę za rybą był bardzo wymowny.


Przezbrajam sprzęt. Nowy pilker z przewieszką ląduje w wodzie. Dookoła mają brania a ja nic. Mijają dwie godziny, zmieniamy kilkakrotnie pozycje a ja dalej nic. Zrywam zestaw na zaczepie, zakładam nowy i po chwili mam wreszcie rybę. Klnę pod nosem na siebie za brak czujności. Skoro nie brało powinienem wcześniej go zmienić. „Uch..” klnę dalej, „ze mnie wędkarz jak z koziej…cóż, całe życie człowiek się uczy a i tak głupim umiera”, pocieszam się na koniec.
Nastąpiła zmiana pogody. Zaczyna podać deszcz. Z każda chwilą łowienie coraz mniej przyjemne. Nie dość, że fale przewalają się po plecach to jeszcze z nieba dokłada swoje deszcz. Jestem cały mokry.


Do messy, w której coraz więcej zrezygnowanych wędkarzy szukających suchego miejsca wlatuje „mysipiórek”. Mały ptaszek znalazł schronienie dwadzieścia mil od brzegu, ciekawe, że właśnie tutaj.


W samo południe łowiących coraz mniej. Oficjalnie Tomasz oznajmia zakończenie zwodów. Sumowanie dwudniowych osiągnięć i …….


Najokazalszy puchar za największą rybę trafia się, przy oklaskach (do licha, przyjemne to było), mnie!.
W klasyfikacji ogólnej trzecie miejsce przypadło Mariuszowi.


Drugie, niezwykle walecznemu, ze sporym doświadczeniem w wędkarstwie jeziorowym, przypadło Remigiuszowi.


Zwycięzcą dwudniowych zawodów został Tomek, który w klasyfikacji kombinowanej zdobył zdecydowanie najwięcej punktów. Na marginesie dodam, że miał ich dwa razy więcej niż ja a moje końcowe piąte miejsce nie było takie złe.


Na zakończenie zawodów bosman Rafał dał lekcję sprawiania ryb. Wprawa, z jaką rozprawiał się z dorszem budziła szczery aplauz. Jego przepis na dorszowe łby, które w prosty sposób oswobadza się z niejadalnych części, okazał się rewelacją. Szczypta Vegety, pieprzu ziołowego, sól, mąka i na patelnię. PYCHA!


Już czekam na majowe dorsze.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
AdSense

Skąd: Mountain View
Pomógł: nie raz
maniak 


Pomógł: 9 razy
Wiek: 33
Posty: 498
Skąd: Tczew


Wysłany: Pon Kwi 28, 2008 16:21   

Fajna relacja, zdjęcia i ryby.Gratulacje :)
_________________
Postaw piwo autorowi tego posta
 
GrzegorzM 
Administrator



Ulubiona metoda: Spławik i feeder
Pomógł: 37 razy
Posty: 1142
Otrzymał 101 piw(a)
Skąd: Złocieniec / Szczecin


Wysłany: Pon Kwi 28, 2008 19:11   

Piękna relacja, byleby wszyscy chcieli takie pisać :) Świetna sprawa :)
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
GLOTOX 
GLOTOX


Pomógł: 3 razy
Wiek: 59
Posty: 214
Otrzymał 1 piw(a)
Skąd: Toruń


Wysłany: Pon Kwi 28, 2008 19:44   

Pływałem na tym kutrze, fajny klimacik :] :]
_________________
Gdy insektów plaga www.glotox.com pomaga.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
marianix

Posty: 1


  Wysłany: Śro Maj 21, 2008 10:38   

Pozdrawiam chłopaków z Wrocławia. Razem z wami bylismy wtedy na kutrze. Bardzo miła atmosfera i wspaniała organizacja zawodów. Dzięki za medale. Życzymy jak najwięcej tak udanych imprez.
ps. z mniejszym skutkiem dokarmiania rybek.
Pozdrawia ekipa z Poznania
Postaw piwo autorowi tego posta
 
AdSense

Skąd: Mountain View
Pomógł: nie raz
Tadeusz2 
Tadeusz

Wiek: 66
Posty: 4


Wysłany: Czw Paź 30, 2008 10:45   Październikowe dorsze - relacje z zawodów ANG Fishing Team

W Trzecich Otwartych Zawodach ANG Fishing Team we wrześniu niestety z obiektywnych powodów nie mogłem brać w udziału. Z oficjalnej relacji uczestników wiem, że pogoda dopisała a osiągnięte wyniki były „zadowalające.”
Przed kolejnymi, już czwartymi zawodami, które odbyły się w październiku, naczytałem się trochę o łowieniu dorszy. Wzbogacony od strony teoretycznej uzupełniłem też swój sprzęt wędkarski. Nakupowałem przynęt, które swym wyglądem były zbliżone do naturalnego menu dorszy, czyli śledzi, szprot i tobiaszów. Nakupowałem żelastwa (pilkerów) imitującego te drobne rybki oraz przewieszek imitujących krewetki bałtyckie.

Krewetka bałtycka.

Tobiasz.
Sprzęt jest, teraz tylko podgląd na pogodę. Prognoza, czyli pobożne życzenie specjalistów zakłada, że będzie przyjemnie, mówiąc krótko: ma nie bujać.

W piątek ma wiać czwórką, nic złego.
Pobudka o 4.30 nie należy do przyjemności, ale wszyscy uczestnicy zawodów w piątkowy poranek punktualnie zameldowali się na kutrze. Większość od razu zabrała się za kompletowanie sprzętu, bowiem później może nie być na to czasu.

Kto rano wstaje temu…

Teraz dajesz agrafkę.
Wypływamy punktualnie o 6.00. Tuż za falochronem ukazało się nam wzburzone morze. Szybko chowamy się do kambuza, bowiem na pokładzie strugi rozbryzgującej wody niemiło cięły po twarzy. Po półtoragodzinnym płynięciu, ku wielkiej uldze, zatrzymujemy się nad pierwszym łowiskiem. Pojedynczy gwizdek dał znak do połowów. Niemal w jednej chwili grad pilkerów zanurkował w głębinę.

- Morze dzisiaj niespokojne.
Koło nas zatrzymało się kilka innych kutrów, widocznie ich sonary „pracują na tych samych falach”. Pierwszy dorsz złapał się niemal natychmiast, po wrzuceniu zestawu, niedługi czas po tym następne ryby.

Pierwszy postój o świcie.
Po kwadransie brania ustały i szyper odgwizdał koniec połowów. Przemieszczamy się w inne miejsce. Za nami ruszają pozostałe kutry.

Wschodzi słońce.
Na kolejnych dwóch przystankach nie zanotowałem brania. Widząc, że dookoła ciągną dorsza zacząłem się niepokoić. Coś tu u mnie nie gra. Zmieniam pilkera ze 120gramowego na 150 i zakładam przypon z przewieszką z czerwonym kalmarem. Spuszczam zestaw do wody, szybko opada na dno. Przy pierwszym podbiciu czuję opór. Jest! Zwijam plecionkę, gęba uśmiechnięta, mam. Nic gorszego dla wędkarza nie ma, kiedy wszyscy dookoła mają brania a tu klops, zero. Jest, już go widzę, wyciągam na powierzchnię. Nagle trach i ryba się zrywa, ledwo zahaczona za wargę. Wygrała, zamruczałem i wykrzyknąłem pod nosem „psiakostkę”. Spuszczam ponownie zestaw i znów branie. Tym razem opór większy, wędka mocno się wygina. Wyciągam, nie popuszczam ani na moment w obawie przed wypięciem. Dublet! Na przewieszce wisi jeden, a za brzuch zahaczony pilkerem jest drugi, dorodniejszy okaz. Uff, powietrze zeszło ze mnie. Spoglądam na zegarek, jest dziesiąta.

Teraz u mnie pojedyncza sztuka, u Tomka dublet.
Następuje cała seria brań. Z boku nagle słychać nagle okrzyk „osęka!”. Zbyszek ciągnie sporą sztukę. Mierzymy, 84cm. Mamy zdecydowanego faworyta na główne trofeum, puchar za największy okaz. Takie okazy nie zdarzają się za często.

Branie na żywca?

Wędkowanie na śródokręciu.
Do południa miałem całkiem udaną serię brań, w wyniku której wyszedłem minimalnie w punktacji na pierwsze miejsce. Ciekawostką jest to, że zdecydowanie najwięcej ryb zahaczało się na przewieszkę z czerwonym kalmarem. Widocznie, przemknęło mi po głowie, dorsze lubią owoce morza. Prawdopodobnie gdyby nasączyć przewieszki czosnkowym zapachem brania byłyby jeszcze lepsze, ja na ich miejscu nie pogardziłbym takim daniem.

Pilkery poszły w dół.

- Biorą?

- Biorą

Pod zwycięską banderą
O 12.30 koniec połowów, wracamy. Zazwyczaj za dodatkową opłatą przedłużamy łowienie o godzinę lub dwie, jednak tym razem większość była za planowym powrotem. Wracając sprawiamy ryby, pofiletowane i poporcjowane trafiają do woreczków. W hotelu zostaną natychmiast zamrożone.
Czas do następnego dnia spędzamy w knajpce na pogawędkach o sprzęcie i rozprawiamy, jaką to dużą rybę „się ciągnęło”. Wieczorem dyskusja przeniosła się do Akwaparku.

- A głowy dorsza tak się obrabia.

- Przychodzi baba do… .
A tam, wygrzewamy się w saunie i relaksujemy w jakuzi. Niektórzy bili rekordy na zjeżdżalni.

Akwapark w Darłówku.

Relaksująco.

Wylot ze zjeżdżalni.
Sobota przyniosła pogorszenie pogody. Rano na kutrze czekamy godzinę w niepewności, wypuszczą w morze czy nie? O siódmej udało się wypłynąć. Wczorajsze wzburzone morze to „pikuś” w porównaniu do dzisiejszego. Fale dwa razy wyższe, kołysało niemiłosiernie. Wszystkie kutry, jakie wypłynęły trzymają się blisko siebie. Nie wiem na ile jest to sprawa wskazań przyrządów lokacyjnych a na ile asekuracja. Wiadomo, w razie jakiegoś nieszczęścia pomoc jest w zasięgu niemal ręki.
- Bez obawy, na morzu zęby zjadłem – uspokajał Kaziu

- Ciężka sprawa
Z uwagi na mocne huśtanie nie wdrapałem się jak zwykle na dziób tylko zająłem stanowisko na śródokręciu. Był to błąd jak się wkrótce okazało. Silny dryf, duże zagęszczenie wędzisk i o splątanie żyłek nie trudno. Straciłem szybko dwa zestawy z łownymi kalmarami i masę czasu na odplątywanie pilkerów. Podczas sztormowej pogody jakiekolwiek czynności na kutrze sprawiają trudność a już szczególnie manipulowanie ostrymi kotwiczkami i haczykami. Trudno zliczyć ile razy wbiło mi się ostrze haczyka w palec i nie tylko.

Nimi też huśtało.

Jemu to nie przeszkadzało w rekordowych połowach

Niektórym obiad bardzo smakował…

…innym smakował inaczej.

Towarzyszki na morzu

Ponownie Zbyszek zanotował niezły wynik, złowił jak wczoraj sześcioipółkilogramowego wątusza. Ryba zostało sfotografowana w dziesięciu pozach i z co najmniej dziesięcioma wędkarzami, którzy równie dobrze mogli ją złowić.
W ogólnej klasyfikacji niestety spadłem z pierwszego miejsca, jakie po pierwszym dniu zajmowałem na czwarte, choć niewiele brakowało do „pudła”.

Czarno na białym.
Jako ostatni kuter wpływamy do portu ustawiając się w kolejce na kanale.

Za nami pozostało morze.

Przed nami kolejka powracających kutrów z wędkarzami.
Jeszcze tylko rozdanie pucharów i medali. Podwójnym zwycięzcą został Zbyszek, drugie miejsce zajął Remigiusz a trzeci był Szymek.

Zwycięzcy.
Najbliższa okazja do rewanżu dopiero w kwietniu, chyba żeby Tomasz zorganizował zimowe zawody na przełomie stycznia i lutego. Może mu się uda namówić kilku zapaleńców, z czego byłbym rad.
_________________

Postaw piwo autorowi tego posta
 
beret 


Pomógł: 125 razy
Wiek: 43
Posty: 2036
Otrzymał 9 piw(a)
Skąd: Strzyżów (rz.Wisłok)


Wysłany: Czw Paź 30, 2008 11:12   

Bardzo ciekawe sprawozdanie fajnie się czyta i dużo fotek, dla takiego jak ja to ważne bo na morzu nigdy nie łowiłem i mogę cokolwiek zobaczyć.Gratuluję niby najgorszego ale jak dobrego czwartego miejsca :)
Ps.Ach ten żywiec :P luzik
_________________
Trzeba oszukać czas żeby naprawdę żyć.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
borys 
NADWORNY GLĘDA


Pomógł: 118 razy
Wiek: 50
Posty: 3744
Otrzymał 74 piw(a)
Skąd: Jasło


Wysłany: Czw Paź 30, 2008 12:50   

Pięknie opisane i świetne foty. Gratulacje :brawo:
_________________
złap & się drap
Postaw piwo autorowi tego posta
 
zanderek 

Pomógł: 15 razy
Wiek: 51
Posty: 837
Otrzymał 18 piw(a)
Skąd: z ?


Wysłany: Czw Paź 30, 2008 12:52   

Bardzo sympatyczna relacja i jak bym to powiedział chciałbym żeby takich relacji było więcej.
_________________
Jeśli nie podoba Ci się to co pisze jest wyjście - nie czytaj tego :) .
Postaw piwo autorowi tego posta
 
GLOTOX 
GLOTOX


Pomógł: 3 razy
Wiek: 59
Posty: 214
Otrzymał 1 piw(a)
Skąd: Toruń


Wysłany: Czw Paź 30, 2008 17:52   

Gratulacje, pewnie w Darłówku łowiliście.
_________________
Gdy insektów plaga www.glotox.com pomaga.
Postaw piwo autorowi tego posta
 
 
AdSense

Skąd: Mountain View
Pomógł: nie raz
Wyświetl posty z ostatnich:   

» Wędkarstwo, strona główna » Metody wędkowania » Wędkarstwo morskie » Dorsze - relacje z zawodów ANG Fishing Team

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach



Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Styl Forum - GrzegorzM ©

Administracja nie odpowiada za materialy publikowane przez uzytkownikow. Uzytkownik rejestrujac sie na forum w peeni odpowiada za publikowane przez siebie wiadomosci. Wszelkie roszczenia w sprawie opublikowanych tresci prosimy zgaaszac do ich autorow.

strzalkaMapa Forum